sobota, 17 maja 2025

Figurkowo: Karl Franz on Deathclaw (albo generał z Ostermarku...)

Czołem! Po chwili przerwy wracam z kolejnym modelem i pewną dawką nostalgii. Część trzecia artykułu o transformacji Warhammera Fantasy Battle w The Old World powstaje, a tymczasem pomyślałem, że to dobry moment, by wleciał (dosłownie) pewien skrzydlaty model, na który za dzieciaka chorowałem dość mocno...

Podobnie jak z czarodziejem z Kolegium Płomienia, ten model zauważyłem pierwszy raz w 331 numerze White Dwarfa. Nie, to nie był jedyny numer tego czasopisma jaki posiadałem, ale zdecydowanie był jednym z najczęściej czytanych. Otóż w tym numerze był pewien raport bitewny, w którym bój toczyło Imperium ze swym odwiecznym wrogiem, który czai się w lasach tak gęsto porastających inspirowaną renesansem krainę ludzi - Zwierzoludźmi.


W tym dowódcą Imperium oznaczonym numerem jeden (jakże by inaczej...) był nie kto inny, jak sam imperator Karl Franz dosiadający swego wiernego gryfa, Deathclawa! Tak, wiem. Model jest dość pokraczny, proporcje są mocno zaburzone, a niektóre elementy (zwłaszcza gryfa) sugerowałyby niezbyt udane eksperymenty z krzyżowaniem gatunków. Jednak cóż mogę poradzić - po prostu uwielbiam te stare pokraczne figurki do Warhammera, zarówno Fantasy Battle, jak i 40.000. Myślę, że zasługiwałoby to na oddzielny wpis, bo kryje się za tym coś więcej niż gloryfikacja turpizmu. Niemniej, wtedy dostępność modeli o idealnych proporcjach, o dopracowanym każdym detalu, była stosunkowo mała (żeby nie powiedzieć zerowa). Hej, mamy w końcu rok 2007 (a sam model powstał dużo wcześniej)... Model Karla Franza wrył mi się w pamięć i, mimo że zakupiłem w okresie 8 edycji Warhammera Fantasy Battle iście epicki plastikowy model, nadal marzyłem o tym pokracznym kurczaku, którego dosiada gość z wywołującym uśmiech pióropuszem.


Na umysł nastolatka działał fakt, że we wspomnianym raporcie bitewnym Karl Franz toczył epickie (chyba nadużywam tego słowa...) starcia. W końcu dla takich łachmytów jak niecni Zwierzoludzie, to Pan Imperator!

Kiedy już zdobyłem ten model spełniając jedno z figurkowych marzeń z dzieciństwa, długo stał niepomalowany. Nie mogłem się bowiem zdecydować na to czy ma to być rzeczywiście Karl Franz, czy też może generał lub książę elektor z Ostermarku, w którego barwy maluję swoje Imperium. W końcu jednak wybór padł na szlachcica z Ostermatku i barwy fioletowo żółte. Starałem się na modelu zachować odrobinę dawnego stylu malowania, by pasował do niewątpliwie pokracznej rzeźby. Tak zatem prezentuje się gotowa figurka.

Do zobaczenia w trzeciej części artykułu o The Old World!






















 


Figurkowo: Karl Franz on Deathclaw (albo generał z Ostermarku...)

Czołem! Po chwili przerwy wracam z kolejnym modelem i pewną dawką nostalgii. Część trzecia artykułu o transformacji Warhammera Fantasy Battl...